czwartek, 18 kwietnia 2013

Przepowiednia i Powołanie





"Przepowiednia" i "Powołanie". 

Dwie wspaniałe książki fantasy należące do jednego cyklu "Partholon", jest to nazwa cyklu i zarówno nazwa mitycznego miasta, w którym dzieje się cała fabuła.

"Przepowiednia"

Szczerze powiem, że sam początek wydał mi się nie za ciekawy, ale czytając coraz dalej, coraz bardziej mi się podobała. Ogólnie rzecz biorąc świetnie napisane, na prawdę fajnie się czyta, wszystko przejrzyście i nic nie jest wyrwane z kontekstu, tylko całość jest w jednym ciągu. 

Powieść, bo tak ją można nazwać, opowiada o dziewczynie imieniem Elphame o ciele pół konia pół człowieka, która postanawia wziąć życie w swoje ręce i odnajduje stary zamek MacCallana. Tworzy tam swój klan, zbiera do tego swojego brata i przypadkowo zebranych ludzi, którzy później stają się jej przyjaciółmi i zarówno poddanymi. Odnawiają zamek, w tym czasie rodzą się coraz bliższe przyjaźnie, a nawet miłości.

Dwa stworzenia, mimo ogromnych fizycznych różnic między sobą, zakochują się i składają sobie przysięgę małżeńską (ale nieco inna niż my to znamy ;)). Mimo przeciwności i różnych przeszkód są razem, a członkowie klanu to akceptują i nie robią wyrzutów z powodu pochodzenia Lochlana -wybranka dziewczyny.

Pojawia się też inna miłość, której nawet śmierć nie rozłączy, walka o przyszłość klanu, walka o zamek, wzloty i upadki, błogie szczęście oraz rozczarowania.

Główna bohaterka musi uratować swój klan oraz klan Lochlana od klątwy, która nad nimi ciąży.

Mega wciągająca książka, strasznie trudno się oderwać, bo chce się doczytać do kolejnego momentu, żeby się dowiedzieć co się stanie dalej i zaraz znowu pojawia się kolejna ciekawa sytuacja. Jest po prostu cudowna, czytałam ją ze trzy razy i jeszcze mi się nie znudziła.

Klimat nieco mroczny, ale tylko delikatnie ;) + dużo elementów nie z tego świata co razem daje mieszankę wybuchową. Stwierdzam iż naprawdę warta przeczytania. 


"Powołanie"

Ta część opowiada o losach i przygodach głównie przyjaciółki Elphame - Brighid, która zaś jest centaurem :). Jest także łowczynią klanu MacCallana, uciekła od klanu swojej matki, która w tej części umiera, a władzę po niej ma objąć Brighid.

Ma do wypełnienia misję, musi odnaleźć i sprowadzić do zamku skrzydlate istoty, które niegdyś podczas wojny uciekły stamtąd, aby się ochronić. Zarówno po drodze jak i na miejscu ich kryjówki spotykają ją różne dziwne przygody i sytuacje, ma także uczyć jednego chłopca swojego rzemiosła.

Dziewczyna odkrywa w sobie ukryte talenty i musi je wykorzystać uleczenia złamanego serca Cuchulainna - brata Elphame. Musi wyprawić się w zaświaty, aby tego dokonać i nie chce przyznać się do uczuć, które się w niej rodzą, które żywi do Cuchulainna i to nawet z wzajemnością ;) 

Ta książka może wydać się nudna, ale to tylko pozory, a jak dobrze wiemy one mylą. Jest równie ciekawa, wciągająca i interesująca co pierwsza część cyklu. Niby prawie wszystko kręci się wokół jednej osoby - łowczyni -, ale okazuje się, że nie tylko. Wprowadzane są nowe postacie, każda z nich wnosi coś nowego, coś co wzbogaca, a równocześnie uzupełnia całość powieści.

Również utrzymany jest cały lekko mroczny klimat, co tylko podsyca ciekawość co będzie na następnych stronach.

Moje osobiste odczucia do obu? Hmm.. Boskie :) Obie są naprawdę świetne, mimo, że nie jestem wielką fanką książek fantasy te po prostu zdobyły moje uznanie. 

Zapraszam do czytania :)

Czytane nocą przy świetle świec waniliowych, kawie z mlekiem i ciastkach kakaowych.

Dora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz