środa, 22 maja 2013
Wanted - Ścigani
Wanted - Ścigani
Ostatnio jakoś mam fazę na filmy akcji, ale spokojnie to niedługo mi się znudzi i znów będę szperać po komediach, horrorach i mrocznych filmach z odrobiną fantasy ;) Dzisiaj postanowiłam odkopać zapomniany już film, mimo iż nie jest stary, o którym było trochę szumu na początku jego wchodzenia do kin. Mianowicie mam na myśli "Ściganych", który mnie pokusił do obejrzenia poprzez rolę Angeliny Jolie w nim, a jako, że inne filmy z nią przypadły mi do gustu uznałam, że i ten musi być nie zły.
Filmów tego typu i bardzo podobnych jest wiele, ale ten chyba jest w pierwszej trójce najlepszych w swoim rodzaju według mnie. Masa efektów specjalnych, które co rusz zaskakują, z resztą to samo robią bohaterowie. Krosno wyznaczające kolejne ofiary do zlikwidowania przez członków tajemnego bractwa, niepozorny chłopak, który uczy się zabijania i odkrywa w sobie smykałkę oraz precyzję dorównującą jego ojcu, nie zabrakło w nim również odrobiny humoru i intryg, które tylko podkręcają klimat.
Najlepszy płatny zabójca zostaje zlikwidowany przez swojego wroga, jego misję musi przejąć jego następca - syn. Ten zaś jest można powiedzieć miernotą, która nie umie krzyknąć na liść. Bractwo wciąga go w swoje kręgi i w brutalny, ale i widowiskowy sposób uczy go jak posługiwać się pistoletem, nożem i jak się bronić. Chłopak na początku oczywiście nie daje sobie rady, ale potem przelatują sceny gdzie zaczyna rozumieć o co chodzi i sobie radzić ze swoim przeznaczeniem. Można to porównać jak najbardziej do rosyjskiej ruletki.
Cały film jest jak jedna wielka łamigłówka, im bardziej zagłębiamy się w przedstawianą historię bractwa, tym bardziej mamy wrażenie, że pomysł rosyjskiego reżysera był zarówno dziwny jak i wspaniały, a wręcz genialny. Nacisk na ambicje, przeznaczenie, los, znów przeznaczenie, idealnie wprowadzone zamieszanie w filmie, które później znajduje swoje rozwiązanie, adrenalina, która udziela się od razu przy oglądaniu.
Parę razy nacięłam się już o stwierdzenie na temat tego filmu - "odmóżdżacz". Hmm być może, ale to jest nie ważne jeśli film jest naprawdę dobry i wciągający ;) Już na samym początku napotykamy na małe żarciki, które wprowadzają nas w historię urzędasa, a ta ma dużo ciekawych zdarzeń.
Jednym minusem jaki zauważyłam jest stopniowy zanik dowcipu, a wprowadzanie różnych opowieści mało w sumie znaczących pomiędzy jednym efektem specjalnym, a drugim. A skoro już mowa o efektach to stwierdzam, że są naprawdę dobre. Nie mogę powiedzieć, że są nie ziemskie, mimo, iż momentami są takie, ale mówię tutaj o całości. Dodam, że prawa fizyki w tym o to filmie nie mają prawa bytu, więc możemy powiedzieć, że jest to coś w stylu "Matrixa", ale nie do końca.
A coś krócej? "Kino z dużym jajem i porządną rozwałką" (cytat, spodobał mi się ten tekst), ale tak właśnie jest.
I pozwolę sobie jeszcze coś przytoczyć, a mianowicie słowa głównego bohatera: warto być twardzielem i pokazać wyraziste "f**k you" w stronę ludzi, którzy Cię nienawidzą.
Dziękuję, Dobranoc, postaram się już nie spóźniać z wpisami i dzięki za cierpliwość ;)
Miłego oglądania przy babeczkach z coca colą ;) <przepis jak zawsze w sobotę>
Dora.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Film dobry. Warto przy nim uronić łezkę nad piersiami Angeliny Jolie. Niech spoczywają w pokoju...
OdpowiedzUsuńCzekałam, aż ktoś poruszy ten temat, haha :P
UsuńTeż oglądałam, niezły. Dołączam się do modlitwy (?) - niech spoczywają w pokoju :P
OdpowiedzUsuń