piątek, 12 kwietnia 2013

Dziewczyna w czerwonej pelerynie

 Zacznijmy od filmu, który już jakiś czas jest na ekranach, aczkolwiek dopiero nie dawno udało mi się go obejrzeć. 




"Dziewczyna w czerwonej pelerynie" wyreżyserowany przez Catherine Hardwicke, która w piękny sposób ukazała zupełnie inną wersję "Czerwonego Kapturka".  Jest to opowieść o dziewczynie, która mieszkała w wiosce ze swoją rodziną. Wioskę atakował wilk (wilkołak można nawet powiedzieć), okazuje się, że tym wilkiem może być ktoś z wioski. Film do samego końca trzyma widza w napięciu i niewiedzy kto nim może być. Podsyłane są różne wskazówki do osób bliskich głównej bohaterce. W między czasie rozwijają się wątki miłosne, dziewczyna jest rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami, jednym, którego kocha, a drugim, z którym jej rodzice ją zaręczyli.

Pojawia się oczywiście motyw babci, tak jak w oryginalnej wersji bajki i to właśnie od niej również dziewczyna otrzymuje czerwoną pelerynę.

Pojawiają się łowy na wilka i wszelakie metody, aby ten nie nachodził już wioski i nie zabijał ludzi.

Cały klimat filmu jest nie ziemski dosłownie, ten film wciąga równie bardzo co niektóre książki. Fakt każdy najdrobniejszy szczegół jest rozwiązywany od początku do końca, jednakże to nie zniechęca, a dynamika jest przez to dość zróżnicowana co jeszcze bardziej podkreśla ideę filmu.

Zakończenia nie zdradzę, aczkolwiek mogę tylko powiedzieć, że kończy się dobrze, z resztą jak większość takich opowieści i nieco zaskakująco jeśli chodzi o samą osobę wilka :)

Z czystym sumieniem mogę go polecić, zarówno fanom fantasy jak i mrocznych klimatów.

Oglądanie po zmierzchu przy czarnej kawie, świecy o zapachu cynamonu i z babeczką kawową z bezą.  (przepis niedługo)

Dora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz