wtorek, 4 czerwca 2013

Iron Man 3


Iron Man 3

Dzisiaj coś troszeczkę z totalnie innej beczki :D Otóż ostatnio udało mi się obejrzeć w końcu ostatni i chyba najlepszy film o Tonym Starku. Nie muszę go chyba przedstawiać. Wszyscy go znają i chyba większość uwielbia. Mnie do filmów akcji bardziej przekonał mój chłopak, wcześniej już oglądałam Iron Man 1 i 2, ale dzięki Niemu na trzecią serię przygód czekałam z jeszcze większym zniecierpliwieniem.

Tony Stark - Iron Man, z charakteru narcystyczny i nieco egoistyczny, ale zarazem łączy w sobie to co tak bardzo kochamy, czyli moc i odpowiedzialność super bohatera. W trzeciej części pojawia się jeszcze jeden wątek, który nasuwa się od razu sam przy oglądaniu "czy Iron Man istnieje bez zbroi chroniącej ciało?". Odpowiedzi na to pytanie usilnie szuka się podpatrując kolejne poczynania bohatera i śledząc każdy najmniejszy jego krok. Ponadto pojawiają się dwie postaci, czarne charaktery, które okazują się być jedną i tą samą, oddające jednocześnie hołd klasyce kina oraz współczesnym adaptacjom komiksów.



Coś głębiej o "Iron Man 3", otóż przenosimy się o 13 lat wstecz, aby móc od początku przestudiować niektóre z ważniejszych wątków powstania Iron Mana, a także poznać osoby, które w czasie teraźniejszym znów o sobie przypomniały. Następnie pojawia się okrutny terrorysta, Mandaryn, który chce dopaść prezydenta poprzez bitwy, małe wojny i powolne zabijanie, dzięki czemu, jak twierdzi, daje mu lekcje życia na świecie. Gdy Stark w mediach zwraca się do Mandaryna i podaje swój adres obiecując, że będzie na niego czekał, cała akcja właśnie się rozpoczyna. Podstępne działania wroga niszczą świat Starka, a ten wyrusza w podróż w poszukiwaniu zemsty, która jednocześnie wystawia na próbę siłę jego charakteru i ducha walki. Dzięki niepozornemu chłopcu udowadnia wszystkim i sam sobie, że jego pomysłowość i instynkt idąc razem w parze czynią go Iron Manem bez zbroi, ale czy na pewno?



Niespodziewane zwroty akcji, ogrom efektów specjalnych, ale nie dających odczucia przesytu, co dodaje jeszcze większego charakteru całemu filmowi. Także efekty, wybuchy i inne najróżniejsze zadziwiające pomysły współtwórców nie przysłaniają samej opowieści o Człowieku z Żelaza. Najlepsze jest to, że mimo długości filmu, akcja toczy się dość szybko, ale i nie przelatuje z jednej sceny w drugą. Wszystko jest robione z umiarem. Całość balansuje pomiędzy wspaniałą akcją, a uwielbianym przez wszystkich humorem w postaci ciętych ripost. Sceny dramatyczne, nie dobijają, ani nie dają poczucia przytłoczenia widzowi, kończą się humorystyczną pointą co finezyjnie rozładowuje ciężkawą atmosferę.



Osobiście jestem porażona (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) postacią i grą Roberta Downeya Jr. Podobał mi się każdy film z trylogii, ale ten moim zdaniem jest najlepszy. Najciekawszy i najbardziej wciągający oraz najbardziej wyczekiwany. Reżyser i współtwórcy naprawdę się postarali na ostatnią część przygód tego superbohatera. Wielka szkoda, że to właśnie ostatnia, bo jeśli do tego filmu mieli tak dużo pomysłów i naprawdę zaskoczyli to ciekawe co by im przyszło do głowy, gdyby miały być kolejne części.

Popsuli w jednej kwestii - dubbing. No okropnie się to ogląda w wersji dubbingowanej, poprzednie były z lektorem i moim zdaniem ta tez powinna być z lektorem. Głosy polskie w ogóle nie dopasowane do postaci, jak np drobna osóbka może mieć głos konkurujący z rosłym drwalem? W życiu bym nie pomyślała, że np Tony'emu Starkowi można podłożyć tak okropny głos, przecież on psuł całą tak fantastyczną postać. Tego nie rozumiem i usilnie będę poszukiwać wersji z lektorem, może znajdę, i obejrzę z wielką przyjemnością jeszcze raz :)



Wszystkim fanom Iron Mana, filmów akcji, komiksów czy po prostu fantastyki polecam obejrzeć, bo naprawdę warto. I nie słuchajcie i nie czytajcie opinii mocno jadących po tym filmie, bo zdania będą zawsze podzielone, a swoją ocenę możecie wyrobić tylko sami poprzez obejrzenie go właśnie :)

Obejrzane z kawałkiem ciasta Red Velvet i pyszną mrożoną kawą :D

Dora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz