Zdrada pachnie pomarańczami.
Intrygujący tytuł nieprawdaż ? Tak też właśnie pomyślałam, szukając kilka dni temu czegoś co mnie zainteresuje i napełni chęcią do czytania oraz weną. Autorką okazuje się Iwona Czarkowska, której styl pisania bardzo sobie cenię i bardzo mi odpowiada. Każdą swoją książkę pisze z wielkim sercem oraz prostotą, która przenika przez kartki. Mimo swojej prostoty w wyrażaniu słowa pisanego nie są to książki dziecinne, ani niedojrzałe.
"Zdrada może mieć różne oblicza, konsekwencje i .. zapachy!"
Dlaczego akurat pomarańcze? Tego Wam nie powiem ;)
Przenosimy się do roku 1981 na południe Polski, gdzie grupa ludzi spędza weekend majowy w niewielkim pensjonacie. Nic niezwykłego. W tym samym czasie złodzieje napadają na bank w pobliskim mieście. Co dziwne milicja dociera po śladach złodzieja właśnie do tego pensjonatu. Jednakże po usilnych próbach i poszukiwaniach zawieszają śledztwo zaraz po wyjeździe gości do domów nie ujawniając nikomu co zostało skradzione. Sprawa na dobre trafia na do sterty innych spraw niewyjaśnionych i odchodzi w zapomnienie. Mijające lata wyniszczają pensjonat w Groblach Olszanickich, gdzie tam spędzała weekend grupka znajomych z 1981 roku, aż w końcu ten upada całkowicie.
Po 30 latach pojawia się syn zmarłego właściciela, który postanawia go wyremontować i przywrócić do życia. Zatrudnia specjalistę od marketingu, a ten wpada na pomysł zaproszenia tych samych ludzi z 1981 roku. Sprawa napadu na bank znów powoli rusza w stronę wyjaśnienia, czy to dzięki przyjazdowi tej właśnie grupki znajomych?
Cudownie napisana książka :) Piękne opisy nie zajmujące, jak przeważnie bywa, większości stronic lektury. Akcja rozgrywana stopniowo, nie za szybko ani nie za wolno, a dalej już trzyma swoje tempo, wprowadzając powoli w świat zagadki. Dodatkowe informacje oraz ciekawostki dopasowują się do fabuły nie psując przebiegu zdarzeń i nie odrywając czytelnika, aby ten mógł się chwilę zastanowić.
Ogółem książka bardzo ciekawa i bardzo wciągająca, idealna na leniwe wieczory, aby móc się oderwać od rzeczywistości. Nie opisuje ani nie opowiada o odległych czasach, 30 lat do tyłu w książce to nie jest tak dużo jakby mogło się wydawać. Potem wracamy do swojego wieku, a opisywanego roku 2011. Dla wielbicieli zagadek połączonych z odrobiną historii to prawdziwie Dobra Książka. Wydarzenia nie gmatwają się co jest wielkim plusem według mnie. Wiele razy natknęłam się, że mimo iż w książce jest wprowadzenie do właściwej akcji to jednak na końcu zawsze było chociaż małe wyjaśnienie przez jednego z bohaterów co do przeczytanej całości przygód. Nie podoba mi się to i myślę, że większości też, ponieważ chyba dużo lepiej samemu wiedzieć wszystko po kolei i samemu odkrywać to co trzeba, niż na końcu dowiedzieć się wszystkiego co było potrzebne od początku. No chyba, że to jest horror i to film np typu "Sillent Hill" ;) to wtedy można to jeszcze jakoś przeżyć.
Nie ma co czekać, szukajcie, kupujcie i czytajcie, bo jest tego warta :D
Mimo, że "zdrada pachnie pomarańczami", ja jako przekąskę wybrałam muffinki cytrynowe z lekkim kremem :)
Dora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz