czwartek, 2 maja 2013

Intruz



Intruz.

Od razu mogę powiedzieć, że książka nie przekonywała mnie do przeczytania od samego początku, gdyż napisana została przez Stephenie Meyer, znaną z sagi "Zmierzch". Nie jestem tego wielką fanką, ale postanowiłam w końcu przełamać się i dać szansę Mayer. Chciałam też obalić wielkie przekonanie szalonych hot trzynastek, że najlepszymi jej książkami są "Zmierzch" i jej kontynuacje. Osobiście uważam, że jak na razie najlepszą jest "Intruz".

Z pierwszych stron nie przekonywała mnie nadal, ale w pewnym momencie coś mnie chwyciło w niej tak, że przeczytałam ją do samego końca. Książka okazała się dystopią, czyli łączyła w sobie zarówno fantastykę jak i naukę, przedstawia czarną wizję przyszłości, nieco pesymistyczną, ale i jednocześnie neguje możliwość zmian w przyszłości.

Historia w tej książce nie jest skomplikowana jakby się mogło wydawać, ale jest bardzo interesująca i wprawiająca czytelnika w różne odczucia jednocześnie. Opowiada o Duszy jako o odrębnym bycie imieniem Wagabunda, która jak każdy z nas pragnie odnaleźć swoje miejsce w świecie, dlatego przemierza go wszerz i wzdłuż. W tym czasie nasz świat atakują obcy i przejmują go pod swe władanie, a także przejmują wszystkie ludzkie umysły i ciała z wyjątkiem jednego - Melanie. Mel zostaje ostatnią wolną istotą, ale później do jej ciała zostaje przypisana właśnie Wagabunda.

Kolejne wydarzenia i sytuacje sprawiają, że wspomnienia oraz pragnienia Melanie i Duszy łączą się ze sobą tworząc jedną spójną całość. Dusza zakochuje się w wybranku Mel i wyrzeka się swojego gatunku. Poznaje co to prawdziwa miłość, przyjaźń, oddanie dla drugiej osoby.

Powieść pokazuje, że nie ważna jest rasa, imię, miejsce urodzenia czy jaką ma się rodzinę dla prawdziwej przyjaźni i miłości. Odkrywa różne naukowe spostrzeżenia mimo, że jest pisana prostym językiem zrozumiałym dla każdego.

Tak jak mówiłam sam początek może wydać się nieco dziwny i niezrozumiały, ale zagłębiając się dalej w całą historię można naprawdę poczuć jakby się tam było. Książka jest bardzo porywająca i niezapomniana, trzyma w napięciu i ciekawości do samego końca. Pozostawia lekki niedosyt i chęci kontynuowania, gdyż czyta się ją tak lekko i tak szybko, że można powiedzieć iż jednym tchem. Jest idealna na każdą porę dnia i nocy, pogodę i niepogodę, tylko trzeba znaleźć dla niej trochę więcej czasu, aby móc w spokoju ją czytać albo od razu pochłonąć ;)

Na pewno któregoś razu przeczytam ją jeszcze raz z takim samym zainteresowaniem jak teraz. Jest odpowiednia dla wszystkich, dla fanów fantastyki, powieści obyczajowych, ckliwych miłostek, pięknej przyjaźni i książek innych niż wszystkie.

Miłego czytania :)

Dora.

3 komentarze:

  1. Słyszałam o tej książce, ale jakoś nigdy nie miałam chęci, żeby ją przeczytać - odstraszało mnie nazwisko Meyer przez jej wyjątkowo słabe wejściu na rynek "Zmierzchem". Cóż, zobaczymy, może dam jej szansę :) Weny do pisania kolejnych recenzji życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, przy jakiej świecy czytałaś? ;)

      Usuń
    2. Nie miałam czasu żeby zapalić, bo zaczęłam czytać całkiem przypadkiem i się wciągnęłam, ale gdybym zapalała to na pewno by to była wiśnia z czekoladą :)

      Pozdrawiam i dziękuję bardzo ;)

      Usuń